anna halarewicz – piękno i melancholia

Naprawdę, jeśli chodzi o modowe ilustratorstwo nie mamy się czego wstydzić, polscy artyści spokojnie mogą konkurować z zagranicznymi.

Weźmy chociażby prace Anny Halarewicz, które urokiem i giętkością linii bez problemu dorównują szkicom Renego Gruau czy Davida Downtona. Czarne plamy przemieniają się w piękną wieczorową suknię, ostre zygzaki – w rozkloszowaną spódnicę, a delikatna smuga – w zgrabną nóżkę odzianą w pończochę. Cudo.

Ale jak w przypadku wszystkich dobrych ilustracji, nie tylko o estetykę tu chodzi. Prace Halarewicz podszyte są ledwo wyczuwalnym smutkiem; glamour miesza się w nich z melancholią. Czy to swoiste memento mori, zaakcentowanie złudy idealności, czy przypomnienie o ciemniejszych stronach świata mody? Każdy zinterpretuje to inaczej.

Więcej ilustracji Anny obejrzycie na jej stronie, a kupicie tutaj.